*Oczami Harry'ego*
Aż do momentu wejścia na scenę X-Factora moje myśli zajmował tajemniczy chłopak poznany w łazience. W sumie, to nie tyle tajemniczy był on, co moje uczucia względem niego. Dlaczego się tak przy nim zachowywałem? Dlaczego kiedy patrzyłem w jego błękitne oczy miękły mi kolana? Dlaczego kiedy się uśmiechał zasychało mi w ustach? I wreszcie dlaczego moje serce wykonywało jakiś dziki taniec, kiedy do mnie mówił? Tak dużo pytań, a tak mało odpowiedzi... Nie byłem w stanie się na niczym skupić, w mojej głowie wciąż 'siedział' Louis.
-Spokojnie, Harry, spróbuj jeszcze raz. Musisz się skupić - mama uśmiechnęła się do mnie pocieszająco. Jasne, skupić, łatwo powiedzieć... Cholera, nie mogę stracić takiej szansy, przez jakiegoś przypadkowego faceta! Tyle, że to już nie był przypadkowy facet. Czułem z Loui'm jakąś dziwną więź, której nie mogłem zdefiniować. Tak jakby to było przeznaczenie, że się poznaliśmy. I byłem niemal pewny, że jeszcze go zobaczę.
Wziąłem kilka głębokich oddechów i zacząłem śpiewać od początku.
-Isn't he lovely, isn't he wonderfull... - mama spojrzała na mnie pytająco, a ja przekląłem w duchu siebie i tego całego Louis'a, przez którego moje marzenia o zostaniu piosenkarzem spełznął na niczym.
-Chcesz ze mną pogadać?
Pokręciłem przecząco głową i westchnąłem.
-Po prostu się stresuję. Nie mogę się skupić, za duża presja.
-Uwierz w siebie, Harry. Na pewno sobie poradzisz. Już nie raz występowałeś - mama przytuliła mnie i pocałowała w głowę próbując podnieść na duchu.
-To co innego - odparłem.
-Styles, zaraz wychodzisz! - usłyszałem za sobą głos prowadzącego.
Cholera, cholera, cholera! Przysięgam, Tomlinson, jeśli to przez ciebie spieprzę, to osobiście cię znajdę i zabiję ze szczególną brutalnością.
Odkleiłem się od mamy i podszedłem pod wejście na scenę.
-Trzymam kciuki! - usłyszałem jeszcze za sobą jej głos i prowadzący wcisnął mi do ręki mikrofon. Wszedłem po schodkach, stanąłem na czerwonym x-ie i reszta potoczyła się już w zawrotnym tempie. Miałem wrażenie, jakby to trwało kilka sekund. Przedstawiłem się, odpowiedziałem na kilka pytań Simon'a i zacząłem śpiewać. Zapomniałem wtedy, że ogląda mnie tylu ludzi. Zapomniałem, że przede mną siedzą Simon Cowell, Nicole Scherzinger i Louis Walsh. Zapomniałem nawet o tym błękitnookim chłopaku, który namieszał mi w głowie. Liczyło się tylko śpiewanie. Byłem w swoim świecie.
Kiedy skończyłem, wydawało mi się, że poszło mi bardzo dobrze, dlatego rozczarowało mnie, kiedy Walsh powiedział "Nie". To był autentycznie cios. Ale potem to "Tak" od Nicole trochę mnie uspokoiło. I nadszedł moment prawdy. Wszystko zależało od Simon'a i przez moment byłem niemal pewny, że mnie nie przepuści, dlatego kamień spadł mi z serca, kiedy zgodził się z Scherzinger. Chociaż zanim to nastąpiło zdążyłem się nieźle napocić. Zbiegłem ze sceny cały w skowronkach dziękując Bogu, że nie palnąłem jakiejś głupoty jak na próbie. Uściskałem mamę i poszliśmy poczekać razem z resztą uczestników na ostateczny werdykt. Kiedy usłyszałem, że znów wymieniają moje nazwisko natychmiast zerwałem się z miejsca.
Oho, teraz się okaże...
I wtedy usłyszałem coś jeszcze.
-...Tomlinson?
Moje serce momentalnie wrzuciło 5 bieg. Odwróciłem się w stronę dobiegającego głosu i zobaczyłem go po raz drugi tego dnia. Rozejrzał się i jego wzrok padł na mnie, a ja znów poczułem, że miękną mi kolana. Cholera, to nie było normalne. Uśmiechnął się i pokazał mi kciuk uniesiony w górę. Odwzajemniłem gest i razem z innymi poszliśmy za facetem, który nas wywołał. Znów znaleźliśmy się na scenie i znów usłyszeliśmy, że jesteśmy świetni, ale...
-Niestety, ale nie przechodzicie eliminacji.
I nagle wszystko się rozmazało. Cały mój świat legł w gruzach. Mimo, że bardzo się starałem, nie byłem w stanie znaleźć w swoim występie żadnego błędu, więc dlaczego mnie wywalili?
Byli lepsi... - podpowiedział mi głosik w mojej głowie, ale zignorowałem go. Kiedy schodziłem ze sceny nie byłem już w stanie opanować łez.
A więc wszystko się skończyło... Znów będę chodzić do szkoły, pracować w piekarni...
Podszedłem do mamy i bez słowa się do niej przytuliłem. Ona też nic nie mówiła, wiedziała, że jestem załamany. Kiedy już się nieco uspokoiłem podszedłem do reszty osób, które odpadły trochę je pocieszając. I wtedy stało się coś, czego zupełnie się nie spodziewałem. przed nami znów pojawił się ten facet, który wywoływał ludzi na scenę.
-Louis Tomlinson, Niall Horan, Zayn Malik, Liam Payne i Harry Styles... Chodźcie za mną.
Czułem, jakby ktoś mną sterował, nie byłem świadomy, że stawiam kroki i idę tam pełen nadziei. Znów wyszliśmy na scenę razem z jakimiś czterema dziewczynami. Po raz kolejny powiedziano nam, że mamy talent, tyle, że tym razem Simon Cowell dodał coś jeszcze.
-Zdecydowaliśmy się połączyć was w dwie grupy. Nie zawiedźcie nas.
Wszyscy zaczęliśmy skakać i krzyczeć z radości, a ja poczułem niewymowną chęć przytulenia kogoś. Louis najwidoczniej poczuł to samo, bo już po chwili mnie obejmował. I już wiedziałem, że znalazłem swoje miejsce. Tutaj, przy nim. To musiało być przeznaczenie.
______________________________________________________
Witam was z pierwszym rozdziałem. Jak widać blog się zmienił, a to za sprawą mojej niezastąpionej Cyzi (tak, tak, będę cię tak nazywać :D ), która doprowadziła go do stanu używalności. Cóż, starałam się jak mogłam, mam nadzieję, że wam się podobało. Wiem, że na razie akcja nie jest zbyt wartka, ale już w następnym rozdziale więcej Larry'ego :3 Myślę, że dodam go koło piątku. Komentujcie, bo to dla mnie naprawdę wiele znaczy. Zostawiam was z tym uroczym gifem i filmikiem, który podbił dziś moje serce. xxStylinson.
Zajebisty blog zakochałam się w nim.Czekam na następny rozdział zapraszam do mnie http://one-boy-one-girl-one-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZajebistee *_________*
OdpowiedzUsuń<3 Dalej *.*
OdpowiedzUsuń