Watch out on the stairs.
*Oczami Harry'ego*
Cały ten 'pocałunek' trwał może kilka sekund i zanim zdążyłem jakkolwiek zareagować Louis oderwał się ode mnie sądząc chyba, że mi się nie podoba. Boże, jak bardzo się mylił... Chociaż to była moja wina. Dlaczego do cholery po prostu stałem tam jak kołek, zamiast coś zrobić?
-Cholera, Harry, przepraszam! - powiedział szybko i odsunął się. -Nie powinienem był tego robić, ale to był taki odruch w ramach obrony... Nie jesteś chyba zły, co? - zapytał patrząc na mnie z niepokojem.
CO? Zgłupiałeś? Owszem, jestem wręcz wściekły! Ale tylko dlatego, że to przerwałeś, głupku!
- przemknęła mi przez myśl odpowiedź, ale nie wypłynęła z moich ust. Dlaczego? Bo bałem się odrzucenia? Być może, jakkolwiek głupio to brzmiało biorąc pod uwagę, że to on mnie przed chwilą pocałował. Co prawda powiedział, że to była tylko obrona, ale... Cholera, nigdy nie widziałem, żeby ktoś się bronił w ten sposób!
-Nie, w porządku... - wymamrotałem otumaniony.
Szlag by to!
-Uff, to dobrze. - rzucił uśmiechając się szeroko. Odwzajemniłem uśmiech patrząc jak Louis podnosi się z dywanu.
-Nie wiem jak ty, ale ja jestem zmęczony... - ziewnął na potwierdzenie swoich słów i wyciągnął w moją stronę rękę. Podparłem się i wstałem kiwając głową w otumanieniu.
Cholera, Styles, powiedz mu prawdę!
Ale co dokładnie? Sam nie wiem, co zalicza się do "prawdy"...
Więc powiedz cokolwiek! Po prostu powiedz, że Ci się podobało!
Łatwo powiedzieć...
-Ziemia do Harry'ego! - zaśmiał się Lou wyrywając mnie z zamyśleń. -Słuchasz mnie?
-Tak, jasne, sorry. -odparłem mrugając kilkakrotnie wracając do rzeczywistości.
-Idę wziąć prysznic... - powiedział kierując się ku łazience.
Powiedz mu, to ostatnia szansa!
Ale..
Szybko, zanim wyjdzie!
Dobra, ale...
Powiedz! PO-WIEDZ!
-Louis...? - zacząłem głosem zachrypniętym bardziej niż zwykle.
Tak, tak, tak, zrób to!
Chłopak odwrócił się i obrzucił mnie pytającym spojrzeniem, a w jego oczach dostrzegłem jakiś dziwny błysk. Nadzieję?
-Tak, Harry?
No, dalej!
Staliśmy tak dobrą minutę, zanim byłem w stanie się odezwać.
-Uważaj na schodach. - wyrzuciłem z siebie w końcu.
Kurwa, serio?
Louis kiwną głową w zamyśleniu i wyszedł taki jakby... Przygaszony?
*
Kiedy Louis wrócił z łazienki ja leżałem na materacu i udawałem, że śpię (cholernie odważne, prawda?). No i oprócz tego zastanawiałem się jak można być takim kretynem jak ja. Cóż, jak widać można.
Lou na paluszkach podszedł do materaca rozłożonego najbliżej mnie i położył się.
Gdybyś tylko wiedział, ile to dla mnie znaczyło...
Więc trzeba mu było powiedzieć idioto!
Dowie się. Jak tylko... będę gotowy.
I z tą myślą odpłynąłem w objęcia Morfeusza.
*
Następnego dnia obudził mnie zapach spalenizny.
Jasna dupa, co tam się stało?
Zerwałem się na równe nogi i popędziłem do małej, przytulnej kuchni, pomalowanej na ciepły, jasnopomarańczowy kolor z jedną ścianą otapetowaną w kwiaty wiśni, mieszczącej się w drugim końcu domku. Louis stał przy kuchence i starał się zapanować nad bekonem, który miał już chyba dość smażenia. Nie żebym był jakimś specjalistą, ale chyba każdy byłby to w stanie zauważyć. No, każdy z wyjątkiem Louisa...
Kiedy zdał sobie sprawę, że stoję w drzwiach bacznie obserwując jego poczynania z tym biednym mięsem uśmiechnął się przepraszająco.
-Cholera, przepraszam Harry. Przysięgam, że nie chciałem Cię spalić. Nie powinienem był się za to zabierać. Jestem tragicznym kucharzem, ale myślałem, że jajka na bekonie, to nie jest coś trudnego... - wyznał rumieniąc się i spuścił głowę.
-Bo nie jest. - odparłem nie mogąc powstrzymać chichotu. -Nic się nie stało, serio. - uśmiechnąłem się i podszedłem do niego. Usłyszawszy to Lou natychmiast się rozpromienił. -Jej, bez przesady! Myślałeś, że wyrzucę Cię z domu, bo przypaliłeś bekon? - zapytałem przyglądając mu się i zabrałem od niego patelnię.
-Cóż, prawdę mówiąc, to tak. - przyznał a ja znów się zaśmiałem. Wyjąłem z lodówki nowe plasterki mięsa i położyłem je na patelni. Lou w tym czasie usiadł przy stole przyglądając się temu co robię.
-Opowiedz mi coś o sobie. - poprosiłem nieśmiało, chociaż była to zbędna nieśmiałość. Louis natychmiast zaczął mi opowiadać. O swoich czterech siostrach, o mamie, o tym, że prawie nie pamięta swojego ojca, który zostawił ich, gdy był mały, o swoim dzieciństwie, o tym, że jeździł na rowerku po wybrzeżu w Pool, o tym jak wrócił do Doncaster, gdy urodziła się Charlotta (w tym momencie wbiłem na patelnię jajka i włożyłem chleb to tostera), o tym, że chodził z babcią i dziadkiem do parku, jak poszedł do szkoły i zawsze był klasowym klaunem, jak dołączył do "The Rogue", jak zagrał w serialu, jego pierwszą pracę i to jak rozbił samochód na znaku STOPu. Tu jego opowieść się skończyła, bo podałem nam śniadanie.
-Smacznego. - powiedziałem siadając do stołu.
-Dziękuję, wzajemnie. - odparł Lou. -Jesteś o wiele lepszym kucharzem ode mnie, wygląda pysznie.
Podziękowałem mu rumieniąc się lekko.
Zjedliśmy posiłek w ciszy, ale nie krępowała nas. Dopiero kiedy schowałem naczynia do zmywarki i poszliśmy do salonu Louis ją przerwał.
-Może teraz ty opowiesz mi o swoim dzieciństwie? - zaproponował. Więc mu opowiedziałem. O wszystkim co wydało mi się choć trochę ciekawe od moich narodzin aż do X-Factor'a.
-No, a resztę już znasz... - zakończyłem swoją historię, po której nastąpiła chwila ciszy. A w mojej głowie rozpoczęła się kolejna walka.
Pogadaj z nim, masz idealny moment! Tylko tym razem tego nie spieprz...
Ta, jasne... Jakby to było możliwe w moim przypadku...
-Louis, chciałbym z tobą pogadać... - zacząłem nieporadnie.
-Tak? - odwrócił się do mnie i omiótł mnie uważnym spojrzeniem.
-Chodzi o to, co się stało wczoraj... - kontynuowałem, ale Louis mi przerwał.
-Wiem, Harry, to była pomyłka. Bardzo głupio postąpiłem i teraz tego żałuję. Nie chcę, żebyś czuł się w moim towarzystwie niepewnie. - powiedział szybko nie dając mi dojść do słowa.
CO?! Chyba robisz sobie żarty! Najpierw mieszasz mi w głowie, potem mnie całujesz, a kiedy wreszcie wiem, a w każdym razie w pewnym stopniu wiem, co do Ciebie czuję, mówisz mi, że to był błąd?! Czy ty jesteś chory?!
Chciałem mu to wszystko wykrzyczeć, ale język ugrzązł mi w gardle. Nie byłem w stanie wykrztusić z siebie słowa.
-Między nami OK.? - zapytał wpatrując się we mnie.
Nie, wcale nie jest OK.!
-Tak, jasne... - wymruczałem ledwo słysząc sam siebie.
Kurwa, czemu to wszystko musi się tak komplikować?
Bo sam sobie to komplikujesz! Podoba Ci się? Po prostu mu to powiedz! Proste?Tak... Tak, powiem mu!
-Louis? - zacząłem po raz kolejny z nadzieją, że tym razem się uda, ale los nie stał po mojej stronie. Tym razem to nie moje tchórzostwo mnie zawiodło, ale dzwonek do drzwi. Podniosłem się z kanapy tłumiąc warknięcie i udałem się w stronę drzwi. Otworzyłem je i ujrzałem uśmiechniętego blondyna.
-Cześć, jestem Niall Horan. - przedstawił się nieśmiało. W jego głosie dostrzegłem silny irlandzki akcent.
-Jasne, wejdź, Niall. - powiedziałem siląc się na uśmiech i wpuściłem go do środka. -Napijesz się czegoś?
____________________________________________________
Ta-dam! Oto trzeci rozdział! Przepraszam, że musieliście czekać na niego aż miesiąc (!). Obiecuję dodawać rozdziały regularniej, No i przepraszam, że Louis wszystko spieprzył. Mógł się nie wcinać Harry'emu, ale stwierdziłam, że to będzie jeszcze za wcześnie. Tak czy inaczej dziękuję wam serdecznie za te wszystkie komentarze i wyświetlenia! Na prawdę, tylko ktoś kto pisze bloga wie ile one znaczą. A znaczą naprawdę wiele, więc będzie mi miło, jeśli przed następnym rozdziałem zobaczę 8 komentarzy I tak, to jest szantaż :D
Kochani, jest wpół do drugiej i jestem strasznie zmęczona, więc z niechęcią się z wami żegnam, no i mam nadzieję, że wam się podobało. Acha, i jeszcze jedno. Nie pogardziłabym, gdybyście mnie followali na TT, miło byłoby też dostać od was jakąś wiadomość, czy coś :)) >> KLIK << xxStylinson
Aww... *-* Jakie to jest świetne. Boziu, boziu, boziu *O*
OdpowiedzUsuńLepszego opowiadania nie widziałam. c:
Jeej, żartujesz! Jest mnóstwo lepszych opowiadań! Dziękuję, nawet nie wiesz jak mi miło! <3 xxStylinson
UsuńZajebisty :D dawaj dalej <3
OdpowiedzUsuńOMG, jest świetny! Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny! <3
OdpowiedzUsuńzaje*isty! :)
OdpowiedzUsuńświetny czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńNaaaaaastępny poproszę <33 Bo codziennie sprawdzam i się nie mogę doczekać ;-;
OdpowiedzUsuńGłupi Lou, mógł poczekać co ma do powiedzenia Harry! >_<
OdpowiedzUsuńChociaż racja, że za szybko by to się stało :D
Dodawaj częściej te rozdziały!!!
@_forceless_
Dodam jak tylko będę miała od was 8 komentarzy, obiecuję ;) xxStylinson
UsuńDaj next, bo mi smutno, że nie ma next :c
OdpowiedzUsuńDaj to następne! Świetnie piszesz :*
OdpowiedzUsuńno jest już tyle komentarzy że rozdział powinien już być dawno!:(
OdpowiedzUsuńOMFG!! Zgadzam się... Louis to spieprzył, ale Harry też nie jest bez winy ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że Larry Shippers nie jestem, ale to opowiadanie mnie wciągnęło^^ Nie mogę doczekać się następnego rozdziału^^ Nooo jest październik i mam nadzieję, że nie zapomniałaś o swoim blogu. Ale czekam na następny ^^
Ej kiedy kolejny? ;c zajebiste to jest <3
OdpowiedzUsuńpisz!! to jest zarąbiste! <333
OdpowiedzUsuńPisz kolejny ♥ To jest zajebiste ♥ Tylko szkoda, że Harry nie powiedział Louisowi :(( Pozdrawiam <33
OdpowiedzUsuńBłagam, napisz kolejny rozdział, proszę, ja tu umieram z niewiedzy to jest zajebiste ♥♥♥
OdpowiedzUsuńNie zaglądałam tu ROK (!) ale postanowiłam wznowić opowiadanie, więc niedługo pojawi się kolejny rozdział! :) xxStylinson
Usuń